;)
W sobotę debiutowała w mojej kuchni. Doskonała ;)
Chłopiec coraz częściej pomaga mi przygotowywać posiłki, czasami zgodnie z moimi sugestiami, czasami po swojemu. Z różnym skutkiem :)
Dałem tylko samego sólu. Nie dałem cukieru.
Ja pomagam Mu w porządkowaniu zabawek. Chyba oboje bardzo lubimy te wspólnie spędzone chwile. Zwyczajne, codzienne, a jednak na swój sposób wyjątkowe.
Jestem Twoim pomocnikiem. Ty jesteś wywrotką, a ja dźwigiem.
Udanego dnia!
botwinka jest prze-py-szna ! !
OdpowiedzUsuńNie wiem co mnie bardziej ujęło, zdjęcie czy postawa Chłopca:-)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą zapraszam do siebie, na otwarte drzwi dla czterech łap:-)
ale mi smaka narobilas,uwielbiam botwinke,ale tutaj jej nie moge nigdzie znalezc:(
OdpowiedzUsuńBotwinkę? jaaaa :-) - uwielbiam, dla mnie to taka zapowiedź wakacji, najpierw botwinka, później chłodnik litewski.
OdpowiedzUsuńChwile te zwyczajne, codzienne, tak bardzo niedocenianie, są najbardziej wyjątkowe, zgadzam się.
Pozdrawiamy.
śliczne zdjęcie podoba mi się wszystko - kontrast, kolor - super!
OdpowiedzUsuńJaka poezja słów! Słów mi brak! :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam! bo lubię to za mało powiedziane. to wyznacznik wiosny ;-)
OdpowiedzUsuńWiosna troche pozno przychodzi do Norwegii, wiec jeszcze czekamy na to zeby rabarbar wyrosl u nas w ogrozdie. Chetnie bym chciala miec takiego pomocnika ;)
OdpowiedzUsuń..."cukieru" skradło moje serce:))))))
OdpowiedzUsuńUdanego dnia!
ja! Lubię bardzo!
OdpowiedzUsuńZa to Ty masz fantastycznych pomocników w kuchni :)
TAKIE CHWILE SĄ BEZCENNE I NAJPRAWDZIWSZE , a botwinka jest świetna :)
OdpowiedzUsuńOj tak dla botwinki, w chłodniku i w zupie botwinkowej ! ;)
OdpowiedzUsuńLiście botwiny mają taki sam kolor jak oczy kota. Ach jak ja kocham chłodnik z botwiny, do tego brakuje tylko gorących dni,a u mnie dziś zimno, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie porównanie do wywrotki na tle wszelkich masywnych aut jest bardzo korzystne.
OdpowiedzUsuńJakby tak zadał walec lub ciężarówka?
Dziękuj chłopcu. Jest świetny :-)
nie lubię ;p ale kadr ładny :) Pozdrawiam, www.monika-paula.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSłowa Chłopca - cudowne ;) Botwinki nie lubię, ale zdjęcie bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńOj, ja też mam takiego pomocnik. Trochę strasznego, ale zawsze jest kiedy coś robię!
OdpowiedzUsuńUwielbia... Podjadać...Miksować...Mieszać... Wsypywać...
A zdjęcia zpoprzedniego wpsiu mówią same za siebie. Móią wszystko..
Nie ma to jak mali pomocnicy w kuchniach swoich mam ;) I nie am to jak botwinka. A chwilę potem chłodnik oczywiście.
OdpowiedzUsuńJakiego aparatu Pani:) używa?
OdpowiedzUsuńCanona ;)
OdpowiedzUsuń