18 grudnia 2009

Kocert świąteczny

Dzisiaj był ważny dzień. N miała koncert świąteczny w wielkim wydaniu, z piękną oprawą, w teatrze. Dzieci na wielkiej scenie to coś niesamowitego. W ogóle występy Dzieci są jedyne i niepowtarzalne, szczególnie kiedy są to nasze Dzieci. N była śnieżynką i razem z innymi małymi śnieżynkami otwierała dzisiejsze przedstawienie. Kiedy patrzyłam na te wirujące na scenie kilkuletnie dziewczynki pomyślałam, że dla takich chwil warto poświęcać ważne spotkania, brnąć na drugi koniec miasta przez zasypane śniegiem nieprzejezdne drogi, a w końcu zostawić samochód gdziekolwiek i metrem dotrzeć na czas. Na koncert, na pierwszy taniec, na kilka najważniejszych minut, które się nigdy nie powtórzą. Zdążyliśmy :) Uf!
Kilka dni temu N ćwiczyła w domu koncertowe kroki i udzielała lekcji tańca E. Młodsza siostra patrząc na to, co N wyczynia ze swoimi nogami, postanowiła ograniczyć się do roli widza :)































Wieczorem opowiadam N bajkę na dobranoc, leżymy razem w jej łóżku, więc miejsca jest niewiele. N wierci się, kręci i w końcu pyta:
"Mamo, czy mogę rozpuścić nogi?"  ;)

3 komentarze:

  1. Boskie te rozpuszczone nogi:)))
    Lekcje baletu i małe dziewczynki to idealne połączenie. Moja chrzestna córka:) też ćwiczy balet:) Nasz koncert jest w przedszkolu. Już się nie mogę doczekać:)

    PS A rzęsy to prawdziwe?;-))) Jaka ona jest ładna.

    OdpowiedzUsuń
  2. ostatnie zdjęcie jest przepiękne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzęsy prawdziwe :) A zdjęcie zrobione niemal przypadkiem, w biegu, po powrocie z zimowego spaceru i rzeczywiście ma coś w sobie - jedno z moich ulubionych, choć nie umiem wytłumaczyć dlaczego.
    Pozdrawiam!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ;)