Świętujemy w domu, w pomniejszonym składzie. N świętuje u Dziadków. My świętujemy i chorujemy, mamy afty, dlatego jest fioletowo. Nie do opanowania. Gdybym wiedziała, że tak to będzie wyglądało, może zdecydowałabym się na aftin? Podobno mniej skuteczny, ale z pewnością mniej kolorowy ;) E ma teraz język jak niedźwiedź polarny. Ja mam dłonie jakbym pracowała w rozlewni atramentu, o ubraniach naszych nie wspomnę. Ale cieszymy się wspólnie spędzonym czasem, wysypiamy się, czytamy, bawimy. Tęsknimy za N. Tęsknimy za białą zimą. Czekamy na wyjazd do Poznania. I tak mija nam świąteczny czas :)
Pierwszego dnia świąt E znalazła papierową koronę Burger King'a i postanowiła się z nią nie rozstawać. Stroiłyśmy pierniczki, zapału starczyło na kilka sztuk. Potem okazało się, że kolorowe kuleczki pięknie wyglądają, ale jeszcze lepiej smakują. Afty poszły na kilka chwil w zapomnienie, słodkie lekarstwo, dobre na wszystko :)
taki borówkowy język mają jakieś misie! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy małą królewnę!
E. + 3
Polarne właśnie! To jedyny argument jaki przekonuje E do tego zabiegu. A i tak nie jest lekko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ewa
Piękna księżniczka, piękny jej język i... piękny blog:) Zdrowiejcie szybko:)
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia:) Słodkie zdjęcia.
OdpowiedzUsuńBella, dziękuję za życzenia, cieszę się, że spodobało Ci się nasze wirtualne miejsce :)Zapraszam!
OdpowiedzUsuńDelie, mam nadzieję, że będzie lepiej! Oby jak najprędzej :)
Pozdrawiam!
Ewa