W sobotę wybraliśmy się na spacer do lasu w Konstancinie. Lubię to miejsce. Z wielu powodów. Są tam wysokie stare drzewa, które dają cień w upalne dni i chronią przed wiatrem w zimowe mroźne popołudnia. I cudownie pachną. Jest ścieżka zdrowia. I utwardzona (ale nie asfaltowa!) droga, po której Dzieci chętnie jeżdżą rowerami. I po której łatwiej jest pchać wózek niż po tradycyjnych piaszczystych leśnych ścieżkach ;) Jednym słowem idealne miejsce na rodzinny spacer. Niestety w sobotę udało nam się tylko zajrzeć do lasu. Na kilkanaście sekund ;) Tyle czasu potrzebowaliśmy na bieg przełajowy w kierunku samochodu uciekając przed chmarami komarów. A dokładniej komarzyc. Bo to podobno kobiety takie wredne krwiopijczynie ;)
Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Tym sposobem trafiliśmy bowiem do ogrodu botanicznego, w którym zachwyciło nas absolutnie wszystko. I przestrzeń. I kwiaty. I zapachy. I drzewa. I miejsca zacienione. I te pełne słońca. I tabliczki z opisami roślin pismem Braille'a. I spokój, jakiego się nie spodziewaliśmy. Puste alejki. A co najważniejsze - ZERO komarów i meszek! Naprawdę ;)
Spacer po ogrodzie był sielankowy. Spokojny, trochę w pogoni za Chłopcem, trochę w oczekiwaniu na Chłopca, który akurat czymś się bardzo zaciekawił. Z rzeczy bardzo ciekawych były na przykład kamienie, które Chłopiec - nie tylko zresztą w ogrodzie botanicznym - z zapałem kolekcjonuje. W czasie kolekcjonowania kamieni na chwilę nastąpił zachwyt szyszką, która jednak po kilku sekundach została na rzecz jakiegoś większego kamiennego okazu porzucona. A szkoda. Bo mnie szyszki w ogrodzie urzekły! Spotkaliśmy też ropuchę, której nie będzie dzisiaj na zdjęciu, a oczka wodne i drewniane mostki to kolejne miejsca, od których Chłopca trudno było oderwać.
Na poniższym zdjęciu widać, że Chłopiec ma zdecydowanie krótsze włosy. Nadal paciorki, ale znacznie skrócone ;) A może tylko ja to widzę?
Miłego wieczoru! Idziemy się z Chłopcem poprzytulać ;) Pora na sen. Chłopca oczywiście. A ja mam wieczór pełen zaległości. I nadzieję wielką, że przynajmniej część z nich dzisiaj nadrobię.
Ewo, oj kłaniam się nisko - baaardzo nisko! Piękne, przepiękne zdjęcia...
OdpowiedzUsuńTe irysy. I te fotografie z szyszką. I łodygi "przebijające" nenufarowy lisć. I baleriny!!! Cudo!
Ja też uwielbiam to miejce. Jedno z moich ulubionych na mapie Warszawy (a właściwie Konstancina) i zaglądam tam dość czesto... Kocham tamtejszy Tajemniczy Ogród. I oranżerię. I najbardziej niezwykły zakątek, w którym rosną świerki wężowe... Mój ulubiony chyba fragment ogrodu... Pozdrawiam!
Ogród urzekajacy, to prawda....ale mnie najbardziej urzekły twoje buty!! :))) (które zreszta świetnie się komponowały z irysami ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy włosy Chłopca są krótsze, ale urocze na pewno :)
Miłego nadrabiania zaległości ;)
Jak ładnie!:) Dawno tam nie byłam.
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się zdjęcia, bo i te baleriny, i dziecięce łapki:)
Mój Synek też lubi kamienie i szyszki. Może chłopaki tak mają?;)
Na dłużej zatrzymałam się przy zdjęciu na którym Twój Synek trzyma Tatę. Trzyma za dwa palce :). Fantastyczne :D
OdpowiedzUsuńPS Mamy już skarbonkę z przeznaczeniem na nowy aparat ;)
No moja droga. Jesteś na zdjęciach!!! Gratuluję. To miło, że wreszcie się udało. Wprawdzie to dół, a nie góra człowieka, ale ja tam zaraz widzę całą postać:-)
OdpowiedzUsuńMyślałaś czy Chłopiec za 15 lat będzie z loków zadowolony?
Buziaki
zachwycam się ... ciągle! nadal! niezmiennie!
OdpowiedzUsuńach ...
te loczki!!!! spod czapki sliczne.... i balleriny tez ciekawe takich jeszcze nie widzialam... a czasem mam wrazenie,ze uk to kraj tych butow..
OdpowiedzUsuńMaggie, ja niestety tylko zajrzałam do tego ogrodu, bo choć byliśmy tam ponad godzinę, to jednak sporo czasu spędziliśmy przy kamieniach i na mostkach ;) Wielu miejsc zatem jeszcze nie okryłam, ale wiem na pewno, że niebawem tam wrócę.
OdpowiedzUsuńAnik, te buty to trochę wspomnień i czysty przypadek. A raczej konieczność ;) Kupione daleko stąd, miały być na chwilę, przetrwały znacznie dłużej i polubiłam je ogromnie. Są baaardzo wygodne. Schodziły kilometry ;) I trudno będzie mi się z nimi kiedyś rozstawać.
Delie, Dziewczynki też tak mają ;) Chyba wszystkie dzieci. Może zamiast tego placu zabaw, wybierzemy się właśnie do ogrodu? Skoro dawno nie byłaś?
Zosiu, ja też mam taką skarbonkę ;) Macie już jakiś wymarzony model? Mi się marzy pełna klatka. Nawet bardzo konkretnie, bo w obudowie canonowskiej 5D Mark II. Na razie jednak w sferze marzeń i dokładania do skarbonki. Życzę, aby Wasza szybko się wypełniła!
Karino, nie pomyślałam w ten sposób, ale masz rację! Jestem na zdjęciach ;) Jak będę miała jakieś szerokie szkło, to może będzie mnie z czasem więcej ;))) A Chłopiec za 15 lat? Nie potrafie sobie dzisiaj wyobrazić!
Magdaleno, dziękuję!
Qoopko, baleriny z krańców Polski. Nie mam pojęcia, jakiego pochodzenia ;)
Pozdrowienia!
Ewa
Ewo, z Wami zawsze:) Ba, koniecznie:) I wtedy może ja zrobię Ci zdjęcie;) Albo sobie portret zrobimy, obuwniczy albo i nie;) Miłego wieczoru:)
OdpowiedzUsuńDelie, już się cieszę na te portrety ;) Swoje własne w Twoim wykonaniu i te obuwnicze. Może uda nam się taki zbiorowy obuwniczy zrobić? Wszystkich spacerowiczów - małych i dużych?
OdpowiedzUsuńMiłego!
Ewa
Jak pieknie...! tak bardzo brakuje mi tutaj tego rodzaju ogrodow i parkow... sa inne ale nie tak piekne... Loczki synka cudne a kamyki moj starszy syn nadal zbiera wiec chlopcy moze tak maja... :-)
OdpowiedzUsuńśliczne zdjęcia jak zwykle!
OdpowiedzUsuńTo byłyby bombowy portret, z małymi i trochę większymi stópiszczami;) Trzeba spróbować;)
OdpowiedzUsuńMamsan, to prawda, że nasze polskie parki i lasy są piękne. To moje ulubione miejsca na spacery. A zbieraczami kamyków są nie tylko mali i duzi chłopcy. Dziewczynki też tak mają ;)
OdpowiedzUsuńAniu ;)
Delie, ciekawe czy uda nam się zrobić choć jedno ujęcie, na którym wszystkie małe i duże stópiszcza będą stały w miejscu. Czy to w ogóle możliwe?
Miłego dnia!
Ewa
Och, jakie masz śliczne baleriny! :)
OdpowiedzUsuńEwo, pożyczę 10-20mm od szefa:) Może ograniemy wszystkich, a na pewno własne czubki butów;-) Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńJaka piękna opowieść o miłości. Pewnie każdemu z dwojga moich dzieci przydałoby się takie chwilowe odosobnienie od siostry/brata, by mieć na wyłączność i mamę i tatę...Pięne zdjęcia, to męskie ręka w rękę jest takie magiczne (w moich rodzinnych fotozbiorach też mam kikka podobnych tematycznie i chyba je odkurzę) i to na ławce...Piękne...Zresztą,czytanie Twojego bloga, oglądanie zjęć to wielka uczta dla zmysłów i dla duszy. Podziwiam nieustannie.Monika
OdpowiedzUsuńEmmo, dziękuję!
OdpowiedzUsuńDelie, super pomysł ;) Myślę, że z tym szkłem ogarniesz więcej niż czubki butów.
Miłego dnia!
Ewa
Moniko, nasz tydzień z Chłopcem to był przypadek. Zrządzenie losu ;) Ale przez ten tydzień zrozumiałam, jak ważne i potrzebne są chwile spędzone tylko z jednym Dzieckiem i wyłącznie dla Niego. I to stanie się teraz u nas tradycją ;) Będą dni, a może nawet czasami tygodnie poświęcane każdemu na naszej cudownej Trójki po kolei. Zresztą kolej następnego Dziecko to już kwestia dni! Zaplanowane od dawna, wyczekane :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Ewa