Kolejne odkrycie w nowym mieście. W sobotnie popołudnie Chłopiec stawiał tam coraz pewniejsze kroki na swoim rowerze. Biegowym ;) A ja coraz szybciej spacerowałam jego śladem i jeśli tak dalej pójdzie, wkrótce skańczą się wspólne spacery, a zacznie regularny jogging ;) Potem chyba pozostanie mi gonić Chłopca wzrokiem. Nie miałam pojęcia, że stanie się to tak nagle i tak szybko. Sezon rowerowy w tym roku uważałam za zamknięty. Jakże się myliłam!
Mamy więc jesienne rowerowe plany na najbliższe tygodnie. A w przerwach - kiedy można zrzucić ten niewygodny kask - plany opanowania wszystkich możliwych kombinacji na dwóch placach zabaw, które odkryliśmy w Ogródku Jordanowskim. Odkryliśmy jakiś czas temu. Doceniliśmy wczoraj ;)
Patrzę na swojego Chłopca i widzę jak bardzo zmienił się w ciągu ostatnich tygodni. Odważniejszy. Pewniejszy siebie. Już nie trzyma mnie za rękę, kiedy staje na ostatnim stopniu drabinki. Z największej zjeżdżalni zjeżdża samodzielnie i nie ma mowy, żebym stała w pobliżu.
"Sam!" - oznajmia Chłopiec.
"Ja".
W porządku. W końcu to nie podniebna ścieżka dla zuchwałych ;)
Widzę jak chętnie naśladuje inne dzieci. Szczególnie starszych chłopców. Tych grzecznych i tych niegrzecznych ;) Jak próbuje włączać się do zabawy. Jak sam szuka towarzystwa.
I ogromnie zaskakuje mnie swoim posłuszeństwem. Bo przecież mógłby sprawdzić, czy działa rozpaczliwe "NIE!" z jednoczesnym rzutem na ziemię. Mógłby rzucić o chodnik kaskiem, którego nie lubi, a który grzecznie (choć z nieszczęśliwą miną) pozwala sobie założyć za każdym razem, kiedy wsiada na rower. Mógłby, ale tego nie robi. I bardzo to doceniam.
Zdjęcie poniżej uświadomiło mi, jak bardzo Chłopiec urósł w ciągu wakacji. Kolejne zbyt krótkie spodnie ;) Za chwilę kolejne buty. Za chwilę Chłopak, już nie Chłopiec.
I jesień. Jesień wszędzie. Szeleści pod butami, szumi nad głowami. I w dłoni Chłopca. Jego pierwsza świadoma jesień, pierwsze bukiety z liści, pierwsze zabawy z jarzębiną i kasztanowe ludki. Jeszcze przed nami ;)
Udanego tygodnia!
za jakiś czas możecie zacząć razem jeździć na rowerach (; zawsze to jakieś rozwiązanie i nie będziesz musiała biegać za Chłopcem (;
OdpowiedzUsuńEwo u nas tez biegowy robi furorę:)i z kaskiem dokładnie tak samo.Mój synek tez dzisiaj biegał z listkiem w dłoni.Kolory na Twoich zdjęciach achhhh te dżiny są obłędnie dżinsowe.Dzisiaj pokazałam mężowi Twojego bloga i powiedziałam:wiesz jakbym potrafiła robić takie zdjęcia byłabym szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńTobie też udanego, Dziewczynko...
OdpowiedzUsuńI dobrej nocy:)
Mruczanki, czekam na ten moment!
OdpowiedzUsuńMartu, dla mnie ten rowerek to prawdziwe odkrycie. Można powiedzieć, że w tej chwili biegamy wspólnie :)
Ewelajna, miałam wyjątkowy powód, żeby zarwać kolejną noc ;) Powrót M. Po tygodniowej nieobecności. Warto było zaczekać ;)
Miłego poniedziałku!
Ewa
Beautifully photographed images !
OdpowiedzUsuńno, jesień .. już się nie da tego ukryć ... :)
OdpowiedzUsuńmiłego dnia
Szybciej przesiądzie się na dwa kółka dzięki takiemu treningowi:) Fajnie! Piękne to ostatnie zdjęcie. Wspaniałe światło, jesienne.
OdpowiedzUsuńPięknie patrzysz na swoje dzieci Ewo!
OdpowiedzUsuńWyciągnęłam z szafy ciepłą piżamę dla Wiktorka, która nieużywana była przez pół roku. Gdy ją ubrał, parskaliśmy ze śmiechu! "Mamo, nie było większej?!". Nogawki w pół łydki, rękawki pod łokieć... Ech rosną te nasze dzieciaczki, rosną!
Uściski dla Ciebie i dzieciaczków!
no jakoś tak, nieudany ... zmęczona strasznie jestem ... ech.
OdpowiedzUsuńWong, thank you!
OdpowiedzUsuńMagdalena, ja lubię jesień :) Szczególnie tą ciepłą, słoneczną i kolorową. A w sobotę taka właśnie była.
Delie, mam nadzieję, że pewnego dnia dodamy tylko pedały i ruszymy wspólnie na rowerowy spacer ;) To ostatnie zdjęcie lubię wyjątkowo.
Llooka, lubię takie sytuacje i takie roześmiane wieczory z Dziećmi. I przypomniałaś mi, że czas wyciągnąć ciepłe piżamy ;)
Właśnie wyszło piękne słońce, choć rano termometr pokazywał tylko cztery stopnie. Pogodnego dnia Wam życzę!
Ewa
Zaglądam tu od niedawna. Zdążyłaś mnie już urzec pięknymi zdjęciami, czułymi słowami, zwykłością a zarazem niezwykłością w tej zwykłości. Dzięki.
OdpowiedzUsuńMój Chłopiec, a właściwie Chłopczyk, ma dopiero 3 miesiące, nie wie jeszcze co to plac zabaw, za to ja wiem, co to znaczy za małe ubranko...A jeszcze 2 tygodnie temu było dobre...:)
Ślę serdeczności.
Grzecznego masz Chłopca :) Co prawda Twój Chłopiec już za duży na taki rower-wózek: http://garderobe33.blogspot.com/2010/09/rower-wozek-przyjemnosc-transportu.html, ale jakie to świetne rozwiązanie :D Chociaż jogging jest zdrowy, i Synek funduje Ci taką rozrywkę za darmo :D :D :D Zamiast siłowni czy aerobiku jak znalazł ;)
OdpowiedzUsuńPaulino, pamiętam czas tych maleńkich ubranek. Cudowny czas. I tyle pięknego przed Wami ;)
OdpowiedzUsuńYennefer, kiedyś gdzieś już zobaczyłam ten rower. I bardzo mi się spodobał ;) Ale te czasy już za nami. Teraz czekam na pierwszą wspólną rowerową wyprawę. Z piknikiem koniecznie!
Pozdrawiam!
Ewa
za jakiś czas wróżę Wam WWRR czyli wielką wyprawę rodzinno-rowerową. fajnie uchwyciłaś chwile, liście, detale!
OdpowiedzUsuńpozdrowienia!
:)
E.
Ewo, jak moge spytac ile lat ma Twoj Chlopczyk? dwa? zastanawiam sie nad tym rowerkiem (czy jest sens go nabywac dla mojej niedlugo 3-latki), wprawdzie moje dzieci smigaja pedalujac na czterokolowych, ale ponoc ten do odpychania super uczy utrzymywania rownowagi (nie to co boczne kólka). poza tym z wielka przyjemnoscia karmie sie jak zwykle klimatem Twoich zdjec :) pasiaste getry Siostr i dzinsy Chlopca... no luuubie tu zaglac ;) milego poniedzialku!
OdpowiedzUsuńa ile Ewo ten Twój synek ma lat ? Mój to już kawaler (tak mówią) ale bardzo lubi trzymać się mojej spódnicy...a ja to też bardzo lubię...boję się jego wchodzenia w dorosłość, jego zetknięcia się z dziwnymi sytuacjami i problemami większych dzieci. Mamin synek, mówią ale ja mam inną na tę ksywkę teorię, chłopcy są tacy, myślę, że i duzi i mali, chcą być blisko, czuć się bezpiecznie, czuć ciepło mamy. pozdrawiam Cię słonecznie, ewa
OdpowiedzUsuńOch, jak lubię te twoje wpisy o Chłopcu... Wyprzedzasz mój czas - zawsze jesteś już "za zakrętem" :-) I wiesz Ewo, dzięki Tobie już nie mogę się doczekać tego, co przed nami...
OdpowiedzUsuńPróbowaliśmy z laufradem, ale jest jeszcze za wcześnie...
Miłego dnia!
Zdjęcia przeiękne!!! Lubię to z balonami!!!
Enchocolatte, kiedy patrzę dzisiaj na Chłopca, wydaje mi się to niemożliwe ;) Ale widzę też, jak szybko wszystko się zmienia. Czekamy zatem na wiosnę!
OdpowiedzUsuńEwamaison, Chłopiec za chwilę skończy dwa latka ;) I bardzo jest do mnie przywiązany. A ja to przywiązanie uwielbiam ;)
Maggie, jeszcze z początkiem wakacji Chłopiec prowadził ten rowerek, bo nie mógł dosięgnąć nóżkami do ziemi. A teraz biega na nim. I może za chwilę rzeczywiście wybierzemy się na rodzinną rowerową wycieczkę ;) Nie odstawiajcie rowerka - próbujcie! Jestem pewna, że go polubi ;)
niesamowitym uczuciem musi byc dostrzeganie zmian w swoich dzieciach. magiczne.
OdpowiedzUsuńPiekne zdjecia i wycieczki rowerowe ktore sa przed Wami...! moj synek rowniez w tym roku nareszcie zaczal jezdzic na rowerze bo caly czas byl na nie... :-) w przyszlym roku powinno byc juz duzo lepiej...
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego... M
Asieja, to jest niesamowite ;)
OdpowiedzUsuńMamsan, aż trudno uwierzyć, że jakiś Chłopak może być na nie w kwestii rowerowej ;) Też czekam na te wspólne wycieczki. I cieszę się jesienią, bo u nas naprawdę pięknie.
Miłego wieczoru!
Ewa