10 października 2010

Piątkowe wspomnienia i mrożone maliny

Piątek był Bardzo Ważnym Dniem. Pasowanie na Ucznia w szkole Starszej Siostry. Wieczorem urodzinowe spotkanie u Przyjaciół. Wyjątkowo ważny dzień. Wyjątkowo miły dzień. Wyjątkowo udany.
Uroczystość szkolna okazała się kameralna. Podobało mi się wszystko. Przedstawienie. Oprawa. Słowa Pani Dyrektor dedykowane Uczniom. I te skierowane do rodziców. Zaskoczyły nas birety, które Wychowawczyni samodzielnie przygotowywała w domu. Z własnej inicjatywy. Dla każdego małego Bohatera. Oprócz biretu każdy Uczeń dostał granatowy kołnierz z białymi lamówkami, który jest w szkole Starszej Siostry strojem galowym. Zamiast mundurka ;) I oczywiście tarczę. Teraz Dziewczynka jest już prawdziwą Uczennicą. A ja mamą Uczennicy, w co momentami trudno mi uwierzyć. Przecież jeszcze niedawno sama siedziałam w szkolnej ławce! I tak dobrze pamiętam swoją Mamę z tamtych lat ;) Podczas tej szkolnej uroczystości wróciło nagle wiele wspomnień. Może dlatego, że szkoła Dziewczynki tak bardzo przypomina tą z czasów mojego dzieciństwa? A może takie dni budzą wspomnienia? Niestety zdjęć zrobiłam niewiele. Jako przedstawiciel trójki klasowej zajęłam reprezentacyjne miejsce obok Pani Dyrektor i najzwyczajniej w świecie nie miałam śmiałości wstwać, wspinać się na palce, kucać, a już tym bardziej chodzić z aparatem ;) Ale był szkolny fotograf i będzie pełna fotorelacja z całej uroczystości. Choć jeszcze dzisiaj wszystkie te kadry są w mojej głowie i na długo pozostaną w mojej pamięci.

Od październik
Od październik
Od październik
Od październik
Koniec dnia był równie udany jak początek. Spokojny, kameralny, pyszny ;) A przede wszystkim spędzony w przemiłym towarzystwie. Był szampan. Był tort. Była zupa rybna "ach! i och!" I inne wspaniałości. Był uśmiech na twarzy Jubilatki. I ogień w kominku. Wieczór, który chciałoby się powtórzyć. Szukając urodzinowego prezentu przypomniałam sobie o książce, którą kiedyś przeczytałam i która zapadła w mojej pamięci. Właśnie tego dnia dowiedziałam się, że jej autor otrzymał Literacką Nagrodę Nobla ;) Polecam zatem podwójnie - do poduszki, do metra, w podróż, na wakacje, na dobry dzień, na chandrę, na słońce i deszcz - Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki Mario Vargasa Llosy.
Od październik
Od październik
Od październik
A wczoraj dzień spędzony rodzinnie. Spokojnie. Poranny spacer z psem i kilka mrożonych malin przy drodze. Wieczorem niczego nie obiecujący zachód słońca, po którym niebo zmieniło się na chwil kilka tak bardzo, że musiałam z aparatem wrócić na swoją polną ścieżkę ;) I białe wino. I ogień w kominku. Tak, jak lubię :)

Od październik
Od październik
Od październik
Od październik
Od październik
Od październik
Od październik
Na zdjęciu poniżej zapomniałam zmienić ustawienia aparatu i wyszło zdjęcie, które przypomina mi trochę obraz. Mimo fotograficznej niepoprawności podoba mi się bardzo ;)
Od październik
Od październik
Od październik

Dobrej nocy!
I udanego tygodnia, który według najnowszych prognoz ma być całkiem pogodny i wcale nie takie mroźny, jak nas straszono ;)

22 komentarze:

  1. kazde Twoje zdjecia moznaby oprawic i powiesic na scianie..uwielbiam je ogladac..

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy opisujesz swoje wrażenia z faktu bycia mamą to zawsze na mojej twarzy pojawia się uśmiech, czuję takie deja vu bo dokładnie takie same uczucia były we mnie kiedy mój syn przechodził kolejne etapy wchodzenia w życie...był i strach i lęk ale i ogromna radość, wzruszenie, duma...było też niedowierzanie i refleksja nad upływającym czasem...teraz pozostaje nam rodzicom już tylko dopingować swoje dzieci do twórczej pracy, wspomagać je dobrym słowem i kształtować aby nie dały się nikomu kto okazałby się od nich silniejszy i chciałby na nie wpłynąć - asertywność - ja też mam z tym problem i sama się tego uczę, pozdrawiam, ewa

    OdpowiedzUsuń
  3. zdjęcia przepiękne-zarówno te ze szkoły, jak te przyrodnicze.
    niebo rzeczywiście malarskie,wręcz poetyckie...gdybym miała zdjęcie takich mrożonych malin to powiesiłabym je na ścianie ( ale nie kradnę zdjęć z blogów;)

    książkę czytałam (kupiłam w prezencie i zanim dałam...wiem- paskda ze mnie ale nie potrafiłam się powstrzymać- mogłam kupić w dzień uroczystości), potwierdzam, że bardzo dobrze napisana ( a ja współczesnych książek raczej nie czytam) i pięknie wydana (tan papier, te ozdobne marginesy-dla mnie to też istotne)

    pozdrawiam ciepło w czas chłodów!

    OdpowiedzUsuń
  4. Raaaany, Ewo! przy ostatnich zdjęciach wymiękłam....
    Boskie, od razu inaczej zaczynam poniedziałek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ale mi się zimniej zrobiło po tym mrożonych malinach ;) heh ..

    cuda!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdjęcie z nóżkami - jak z dzieciństwa mojej mamy. Albo babci nawet:) Zdjęcia zmrożonych malin i liści - przerażające. Za to właśnie nienawidzę jesieni, chociaż obiektywnie rezcz biorąc bywa piękna... Pozdrawiam, u nas mgła

    OdpowiedzUsuń
  7. Nieziemsko...u ciebie nawet najbardziej szary dzień byłby niezwykły :) Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  8. Qoopko, to piękny komplement ;) Dziękuję.

    Wong, thanks!

    Ewamaison, asertywność to akurat ta cecha, której Dziewczynce nie brakuje. Mam tylko nadzieję, że z niej nie wyrośnie ;)

    Mimi, zdjęcia malin do Twojej dyspozycji. Jeśli któreś będziesz chciała w przyzwoitej rozdzielczości, daj znać ;) A książka rzeczywiście wyjątkowo wydana.

    JagoMama, mnie też urzekły te kolory ;) Udanego poniedziałku!

    Magdaleno, niestety nie smakują już wcale. Zmarzły na kostkę, jak mawia Starsza Siostra i już nadają się wyłącznie do fotografowania ;(

    Lady Aga, ja lubię i jesień i zimę. Nie na długo, ale początek każdej pory roku mnie zawsze zachwyca. Może to dlatego, że lubię zmiany ;) Ale do zimy jeszcze mi nie spieszno.

    Anik, dziękuję! Niezwykłego dnia życzę :) A przynajmniej jednej niezwykłej rzeczy, która sprawi, że będzie wyjątkowy.

    Pozdrawiam!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  9. wspaniałe zdjęcia, szczególnie te zmrożone maliny - od razu nabrałam smaka na sorbet malinowy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mi też bardzo się podobają te niepoprawne zachody słońca:)
    I zdjęcia ze szkoły wspaniałe
    I wszystkiego najlepszego!

    OdpowiedzUsuń
  11. Końskie ogony, kokary i białe rajstopy z trzewikami :), bardzo elegacnkie i urocze pierwszoklasistki :).
    Eh... pamiętam moje zaprzysiężenie ;) i pasowanie kredką na ucznia.
    I dokładnie w pamięci mam dumę całej Rodziny,
    Babci i Dziadka, te słowa już taka duża dziewczynka jestem ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. szkole zdjęcie misiów na kolanach i samych nóg - rewelacja! zresztą zmrożone maliny i pajęczyna w poziomie też! mistrzostwo świata Ewo!
    masz wiele miłych wspomnień to się czuje przez ekran monitora!
    a książka też rewelacja, czytała i bardzo mi się podobały zmagania głównego bohatera złapanego w sidła namiętności niegrzecznej dziewczynki. czy są jeszcze tacy mężczyźni???
    pozdrawiam,
    :)
    E.

    OdpowiedzUsuń
  13. Elfii, sorbet malinowy to mój ulubiony!

    Libro, dziękujemy ;) Zachody słońca chyba zawsze zachwycają. Bez względu na miejsce, czas i poprawność.

    Zosiu, rzeczywiście wszyscy tego dnia byli niezwykle eleganccy ;) A Dziewczynki z kucykami lubię bardzo. Może datego, że obok warkocza to moja fryzura z dziecięcych lat. Ja nie pamiętam swojego pasowania. Muszę zapytać, czy było takie odświętne. Chyba nawet nie mam żadnej fotografii z tego dnia... Zapytam i pomyszkuję w zakamarkach pamięci ;)

    Enchocolatte, ta pajęczyna w poziomie mnie zaskoczyła. I spodobała mi się bardzo ;) Książka do niezapomnienia, a bohater... Nie mój. Choć niewątpliwie wyjątkowy ;) Taki mężczyzna, który kocha mimo wszystko, za wszystko, ponad wszystko. Zawsze. Wszędzie. Niezmiennie. I godzi się na wszystko. Myślę, że najzwyczajniej w świecie nie był wyzwaniem dla Niegrzecznej Dziewczynki. Pozwalał, by się nudziła. Ja też prawdopodobnie znudziłabym się w takim związku. Choć może nie tak szybko ;) I kto wie, jak bardzo by kochał Dziewczynkę, gdyby nie była taka niegrzeczna ;)))

    Pozdrowienia!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  14. Ewo

    naprawdę? w takim razie napisze na maila;)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak fajnie oddałaś klimat tej uroczystości! Taki podniosły. Nie wiem czemu, ale przypomniała mi się akademia na zakończenie LO. Byłam w poczcie sztandarowym i ciągle nie mogłam zapamiętać jak założyć szarfę zmiennikowi:)
    Maliny zmrożone - poezja. Aż się chce ich dotknąć:)
    A pajęczyna jak zrobiona z kordonka na szydełku. Przez Babcię:)
    Cudne te zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  16. Przepiękne zdjęcia, wszystkie bez wyjątku:)
    Już od dłuższego czasu zaglądam, podziwiam, zamyślam się, zatapiam we wspomnienia ... tyle tu różnych emocji tak niezwykle uchwyconych.
    Jakoś tak czasem jest,że odwiedza się ulubione blogi i napisanie tego pierwszego komentarza wcale nie przychodzi tak łatwo:)
    Jest mi bardzo miło, że mogę tu zaglądać. M.

    OdpowiedzUsuń
  17. Delie, dziękuję. Już mi Ciebie brakuje ;(

    Mika, miło ogromnie, że jednak napisałaś ;)Zapraszam zawsze. Komentarze sprawiają, że blogi stają się żywe. Bardzo to lubię.

    Udanego dnia!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  18. Ewo, te maliny mrożone - jak Ty to robisz? Te Twoje fotografie niczym czary... Kłaniam się baaardzo nisko...
    A Vargas Llosa - o tak! Bardzo! Ten tytuł również! Cieszę się z nagrody dla niego, choć trzymałam kciuki za kogoś innego ;-)

    No ale przede wszystkim wielkie gratulacje dla Twojej Uczennicy! Teraz to już nie przelewki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Maggie, dziękuję. Takie słowa przypominam sobie w chwilach zwątpienia, wracam do nich i potrafią zdziałać cuda ;) A Dziewczynka potraktowała mianowanie bardzo poważnie i jest teraz ogromnie dumna! Fajnie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ;)