Kiedy byłam w szpitalu, bardziej niż kiedykolwiek czekałam na wieczory. Czasami nic nie zmieniały, ale czasami pozwalały na chwilę zapomnieć. Stawałam wtedy w oknie i patrzyłam na niebo.
Czasami płonęło żywym ogniem.
Czasami kolory wieczoru gubiły się między gałęziami drzew. Zbyt wysokich, by spojrzeć na słońce ponad nimi. Zbyt gęstymi, aby uchwycić jego kolory pomiędzy drewnianą pajęczyną.
Czasami tylko w tle szaro-białej szpitalnej firanki.
Potrafiłam tak stać przez kilka minut i patrzeć na wieczorny spektakl. Zawsze inny. Niezmiennie zachwycający. Tak bardzo kontrastujący ze szpitalną monotonią kolorów. Tym bardziej piękny.
Dobrej nocy!
cieszę się,że możesz podziwiać takie widoki już zza swojego okna..:) dużo dużo zdrowia!
OdpowiedzUsuńuściski
J.
Ewo wszystkiego co najlepsze.
OdpowiedzUsuńDziękuję że wróciłaś.
Dziękuję za kawałek nieba widziany Twoimi oczami.
To przez firankę - piękne!
OdpowiedzUsuńDobrze, że już nie musisz tam być.
Piękne zdjęcia. Aż "widać" na nich tęsknotę. Dobrze, że to już za Tobą!
OdpowiedzUsuńDotblogg, po takie widoki muszę wyjść na krótki spacer, ale o takim spacerze marzyłam w czasie tych dwóch tygodni ;) Spaceruję zatem i czekam na słońce.
OdpowiedzUsuńPolko, dziękuję! Cieszę się, że jesteś :)
Delie, to moje ulubione!
Te Backstage, nie wiedziałam, że zatęsknię za nowym domem. Zatęskniłam ;) A teraz tęsknię za kolorowym niebiem, które od kilku dni opanowały chmury.
Dobranoc!
Ewa
Piękne niebo jest tam gdzie Ty, idzie za Tobą. Taką wysnułam właśnie teorię:)
OdpowiedzUsuńBardzo melancholijne te zdjęcia, dobrze, że już jesteś w domu:-)
Piękne są te zimowe zachody słońca, a magii dodaje im to, że trwają tak krótko. Też ostatnio się nimi zachwycałam z aparatem w ręku. Najbliższe dni zapowiadają się słoneczne, więc może znowu niebo zmaluje nam takie przedstawienie???
OdpowiedzUsuńEwa, wysłałam @ z linkami:)
OdpowiedzUsuńCudowne. Takie chwile umagiczniają dzień. Kiedy wiemy, że spojrzawszy w niebo, codziennie odkryjemy nowy kalejdoskop światła.
OdpowiedzUsuńuwielbiam niebo .... i często żałuję, że nie mam aparatu przy sobie ;)
OdpowiedzUsuńniebo przejmujące ale zdjęcia cudne
OdpowiedzUsuńPatrycjo, nawet nie wiesz, jak bardzo spodobała mi się Twoja teoria ;) Dziękuję.
OdpowiedzUsuńAnonimowy, zdecydowanie zbyt krótko. Jednak zimowa aura dodaje im uroku.
Delie, ja też szukam. Wczoraj dotarła książka i już wiem, co będę czytała w weekend ;)A płonące niebo przypomniało mi Twoje zdjęcia czerwonego nieba z Diany, pamiętasz?
Raincloud, umagicznianie dnia - cudne!
Magdaleno, znam to uczucie, kiedy niebo zachwyca, a aparat poza zasięgiem. Jednak długo pamiętam te kadry. Może nawet dłużej niż inne.
Ewo, momentami wyglądało jak prawdziwy pożar,ale rzeczywiście było piękne.
Udanego piątku!
Ewa
Od razu nasuwa się pytanie : a gdzie to się tak paliło ? ;) A tak poważnie, zazdroszczę kolorowego nieba bo u nas od grudnia nuuuuda, szaro w dzień, szaro w nocy może z 3-4 dni słoneczne były .
OdpowiedzUsuńeWo, u nas też ostatnio pocmurna nuda, a te zachody były jedynym moim pocieszeniem w szpitalu ;)
OdpowiedzUsuńtez uwielbiam...bo ciagle to samo niebo wyglada ciagle inaczej :).... dobrze,ze szpital to juz przeszlosc...calus!
OdpowiedzUsuńQoopko, zawsze inaczej ;)
OdpowiedzUsuńhi dear!
OdpowiedzUsuńthis series is great, i like this contrasted and saturated colors, very deep effect :)
xx
Zdjęcia przecudowne.
OdpowiedzUsuńLM, it looked like fire but it was really beautiful.
OdpowiedzUsuńZdolność-tworzenia, dziękuję!
Pozdrawiam,
Ewa