Wspomnienia Wielkiego Miasta, które staram się poukładać i nie potrafię. Kolory i zaskakujący brak kolorów. Smaki świata rozrzucone po dzielnicach i ulicach. Zapachy. Głosy Miasta, które nigdy nie śpi. Słońce, deszcz, śnieg i szklany grad, spadający na nasze głowy. Lodowaty wiatr, smagający nasze policzki i przeszywający jesienne płaszcze jak brzytwa. Przemoczone buty i kolejna rozgrzewająca kawa w Starbucksie. Słoneczne parasole na ulicach i te nad naszymi głowami. Wiele zachwytów i garść rozczarowań. Niedosyt, który każe wrócić, by poznać lepiej. Poczuć, zrozumieć, zobaczyć więcej. Nowy Jork nowy i stary. Wieżowce sięgające chmur obok pięknych zabytkowych kamienic. Metalowe schody ewakuacyjne, jak długie naszyjniki zwisające na niemal wszystkich ścianach. Zaskakująco mało graffiti i leniwe weekendowe metro. Ground zero. Jedyne miejsce, w którym przez moment przstałam słyszeć odgłosy Miasta, które przecież wcale nie zamilkło. Musical na Broadway'u, który przenosi w inny świat, pozwala dotknąć innej rzeczywistości i zapada w pamięci na zawsze. Głowy zadarte wysoko, kiedy spacerowaliśmy ulicami i spojrzenia biegnące po horyzont, kiedy staliśmy na ostatnim piętrze Rockefeller Center. Muzea, jakich nie wiedziałam jeszcze nigdy. Nigdzie. Jedne z tych rzeczy, które kiedyś chciałabym pokazać swoim Dzieciom. Statua Wolności, dziwnie mała i zwyczajna z perspektywy promu, w jeden z bardziej szarych i chmurnych dni. Rowery, mewy w porcie, mosty, Spiderman przebiegający obok nas na jednej z ze znanych ulic. Flagi powiewające dumnie niemal na każdym rogu. Trochę wiosny w Central Parku.
I powrót do domu. Czas z Dziećmi i dla Dzieci. Dzisiaj i jutro. Dlatego nie było mnie tutaj ;) I jeszcze chwilę nie będzie. Układam w myślach swoje wspomnienia, przeglądam zdjęcia, staram się znaleźć swoje ścieżki, którymi przemierzałam Nowy Jork. Szukam słów, które pasują do tej opowieści, puzzli, które wypełnią tę układankę. Niełatwe zadanie :)
Dzisiaj symboliczne żółte punkty na szarym tle, które już zawsze będą przypominały mi nasz pierwszy tydzień spędzony w Wielkim Mieście.
Dobrej nocy!
Przepiekny i wzruszający opis!!!
OdpowiedzUsuńCzekam cierpliwie na następne!!!
Niestety nie udało mi się być w NY, więc dzieki Twojemu blogowi mogę go odwiedzić!!!
Pozdrawiam serdecznie,
Virginia
budzi wspomnienia juz to zdjecie, z niecierpliwoscia czekam na nastepne. milo bedzie zobaczyc NY z perspektywy kogos innego, wiele lat pozniej:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie!
nie mogę doczekać się fotorelacji!
OdpowiedzUsuńdobrze, że już jesteś.
Uściski!
piękny i opis i zdjęcie....
OdpowiedzUsuńZapowiada się świetnie.
OdpowiedzUsuńTęskniłam za tak układanymi słowami... poczekam na zdjęcia, bo dzieci tęskiniły bardziej :) Dobrze, że już jesteś... witaj w blogowym domu !
OdpowiedzUsuńpo przeczytaniu takiego opisu można zakochać się w Nowym Jorku ale bez niego to chyba nie...masz cudna zdolność opowiadania "nie wprost", bardzo mi się ten styl podoba ;-) pozdrawiam, ewa
OdpowiedzUsuńzazdraszczam ... i wyczekuje następnych wpisów!
OdpowiedzUsuńTwoje słowa, Ewo, tworzą wspaniałą układankę. Zdjęcie niesamowicie mi się podoba.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na więcej:-)
Przypomniałaś mi mój pierwszy krok w NY w 1989 roku. Byłam bardzo zachwycona i przerażona :) W NY jestem parę razy w roku ze względu na pracę. Lubię emocje jakie we mnie wzbudza. Cieszę się, że podobał się musical. Pozdrawiam i nasycenia się dziecięcymi uśmiechami i dotykami :)
OdpowiedzUsuńTrudno pisać o tym co się widziało, przeżyło, zwłaszcza, gdy robi to na nas ogromne wrażenie ...ale dzięki tym kilkunastu zdaniom przekazałaś nam choć szczyptę Twojego odbioru NY. I to też zachwyca, podobnie jak samo miasto :)
OdpowiedzUsuń"Tak było naprawdę";)))
OdpowiedzUsuńUściski! Odpocznij.
Ach jak ty zaczarowałaś słowami....nie mogę się doczekac dalszych opowieści! :)
OdpowiedzUsuńEwo, tęskniłam za Twoimi słowami. Dobrze, że już jesteś. Będę czekać na wspomnienia z NY.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
jak fajnie, że już jesteście:) cieszę się,że było niesamowicie:) miłego układania wspomnień:)
OdpowiedzUsuńuściski
J.
Ewo, pięknie...
OdpowiedzUsuńKawałek porządnej literatury podróżniczej, moja droga!
Jeśli ktoś by mnie zapytał o kolory NY, to odpowiedziałabym właśnie tak: szary, żółty, no i cegła... Choć oczywiście Nowego Jorku na własne oczy nie widziałam jeszcze ;-) Ale to miasto klisza, które, odnoszę wrażenie, znam dobrze z kina i literatury :-)
Czekam na kolejne zdjęcia... Ale na razie syć się, kochana, codziennością i Dziećmi, które musiały Was witać z piskiem radości, jak przypuszczam...
Delie nie blefuje z tym policjantem? ;-) Naprawdę? Taki w wozie NYPD? Przez megafon??? :-)
:)
OdpowiedzUsuńzapowiada się bardzo ciekawie... będę zaglądać!
welcome back!
oh dear, are you in new york???
OdpowiedzUsuńyou are planning our travel in the big city for june, i have to ask you a lot of things!!
Ewuniu będzie wspomnień na najblizszy rok! I dobrze,już widzę te piękne zdjecia :) usciski dla Dziecziaczków stęsknionych
OdpowiedzUsuńasia
Poukładaj wspomnienia i zdjęcia. My tu czekamy na relacje. Tekst wstępny- cudowny!
OdpowiedzUsuńDobrze, że już jesteś!
Czytam i nasuwa mi sie na mysl piosenka Franka Sinatry
OdpowiedzUsuń"If i can make it there
I'll make it anywhere
It's up to you
New York, New York."
pozdrawiam cieplutko:))
Ewa, witaj, witaj, witaj! :)) Już się nie mogłam doczekać! A ten pierwszy wpis - dokładnie tego mi brakowało. :)
OdpowiedzUsuńNaciesz się Dziećmi i poukładaj w głowie nowojorskie historie. Będę czekać cierpliwie na kolejne.
Ściskam. :)
Czekam na zdjęcia! :-)Jaki to był musical?
OdpowiedzUsuńEwunia układaj w spokoju. Fajnie, że już wróciłaś.
OdpowiedzUsuńEwo, jak fajnie ze juz jestes...! czekam na dalsze opowiesci i zdjecia a Tobie zycze teraz wielu wspolnych chwil z dziecmi... Usciski. M
OdpowiedzUsuńEwo, jak Ty to robisz, że za pomocą tak niewielu słów przenosisz czytelników do innego świata, do Twojego, widzianego Twoimi oczami, dotykanego Twoimi dłonmi, słyszanego Twoimi uszami...I te zdjęcia, a dziś to jedno zdjęcie...Dziękuję, za niesamowite doznania, za rozbudzanie uspionych marzeń...pozdrawiam serdecznei.
OdpowiedzUsuńczekam, czekam na wiecej zdjec!! i po cichu przyznaje iz... zazdroszcze, ale co tam, poki sama nie polece to chce choc oko i wyobraznie Twoimi i Delie relacjami napelnic :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńFantastycznie, że już wróciliście nie mogę się doczekać opowieści o tym co zaskoczyło pozytywnie i negatywnie :) a zdjęcie dokładnie oddaje klimat NY szarości z żółtymi kropeczkami :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością jak poukładasz swoje wspomnienia z NY :-) A ten czas dzieciom napewno się należy :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ewa, Welcome back :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wszystkie komentarze! I tak miłe powitanie ;) Miałam poświęcić Dzieciom dwa dni, a poświęciłam cały tydzień. Warto było, nie potrafiłam inaczej. Przeglądam zdjęcia, staram się je poukładać, ale ciężko jest. Trudniej niż myślałam i wcale nie dlatego, że jest ich tak wiele. Wcale nie więcej niż z Barcelony, w której spędziliśmy zaledwie trzy dni. Mam nadzieję, że w weekend nadrobię trochę zaległości.
OdpowiedzUsuńEwo, dziękuję za wyróżnienie!!!
LM, I'm already back ;)
Dragonfly, Mamma Mia! Kolejnym razem będzie The Phantom of the Opera i Chicago. Bo będzie kolejny raz na pewno ;)
Pozdrawiam!
Ewa
Zazdroszczę, że miałaś taką możliwość. Ja musiałam w poniedziałek wrócić do pracy, buuu:-(
OdpowiedzUsuńzazdroszczę - oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu - zdjęcie cudne nie moge doczekac sie kolejnych - fajnie ze juz wrociłaś buziaki
OdpowiedzUsuń