...nawet turyści patrzą w dół ;) Chowają głowy pod parasolami i szukają wzrokiem najbliższej kawiarni z nadzieją na wolny stolik. Przeskakują kałuże, które rozlewają się na chodnikach i ulicach. Niczym wielkie lustra, w których przeglądają się okruchy Miasta. Szklane odbicia jak rozrzucone kawałki pocztówek z Nowego Jorku. Podobały mi się bardzo, choć w taką pogodę tęskniłam za słońcem. Ogromnie. Podobały mi siwe ciężkie chmury, które zjadały ostatnie piętra szarych wieżowców. I krople deszczu zawieszone na gałęziach niczym szklane korale. W takie dni gorąca kawa smakowała najlepiej. I gorąca herbata w herbaciarni, o której wspominała dzisiaj Delie.
Argo Tea na parterze Flatiron Building zapadła w mojej pamięci jako Tea Heaven ;) Prawdziwy raj dla smakoszy herbaty. Zamówiłam Earl Grey Crème, M. Masala Chai z imbirem, cynamonem, kardamonem i wanilią. Nie potrafię powiedzieć, która była lepsza - oba smaki do niezapomnienia. Kusiła bardzo herbaciana Sangria, ale to już temat na zuepłnie inną pogodę.
Na donbranoc jeszcze spacer po mokrych ulicach Nowego Jorku, który nawet w deszczowe i chmurne dni może się spodobać. I zachwycić.
Kolorowych snów!
Lubię odbicia w kałużach, blondynkę w kasku, parasolkę złożoną i to zdjęcie, które widziałam raz, a które nam zrobiłaś w deszczu. Pod parasolem:) Dobrej nocy-teraz też pada;)
OdpowiedzUsuńDelie, w takim razie jeszcze mała dokładka ;) I czarny bohater tamtego popołudnia na deser. Dobrej nocy!
OdpowiedzUsuń:)))) Dziękuję:) Czarny Bohater:) Dobrze brzmi:)))
OdpowiedzUsuńO, i przedostatnie też piękne.
you make the rain look so beautiful!!!!
OdpowiedzUsuńrazem z Delie potraficie wyszukać takie momenty, chwile, że nam dech zapiera. A NY to dla Was ogromne pole do popisu! Gdybyście tam mieszkały to pamięć Waszych komputerów nie dałby rady uciągnąć tej wielkiej ilości zdjęć jakie byście robiły. A już teraz robicie ich całe mnóstwo.
OdpowiedzUsuńJa jestem oczarowana i to między innymi dzięki Wam robię zdjęcia :) takie jak wychodzą :)
dziękuję :)
Delie, fajnie jest powspominać ;)
OdpowiedzUsuńElisabelle, thank you! NYC in the rain is a kind of magic ;)
Magdalena, dziękuję! W tym Mieście można z pewnością zrobić tysiące zdjęć i myślę, że zawsze można w nim odkryć coś nowego, zaskakującego. Dlatego warto tam wracać ;)
Pozdrawiam!
Ewa
Oglądam Twoje zdjęcia już od czasu jakiegoś ... w szczególności te nowojorskie powalają mnie na kolana - umiesz patrzeć, a swoje spostrzeżenia niezwykle trafnie przelewasz na matrycę aparatu. Gratuluję takiego spojrzenia na świat i umiejętności robienia takich zdjęć. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńabsolutnie rewelacyjna seria
OdpowiedzUsuńrzuciła mnie na kolana!
podziwiam
Świetne! NY zaczarowany w parasolach i odbity w kałużach :)
OdpowiedzUsuńkurczę, w NY nawet deszczowa pogoda nie jest szara;)
OdpowiedzUsuńabsolutny faworyt kolorystyczny to pani w żółtym płaszczu z fioletowym parasolem-zawsze wiedziałam, że te kolory bardzo do siebie pasują ale mimo miłości do fioletu nie potrafię "przeskoczyć" żółtego;)
ja w deszczową pogodę moknę- bo parasola nie zabieram celowo( kilka razy zabrałam i oczywiście wróciłam bez;/, mam jednak choć kaloszki:)
dużo dużo serdeczności!
p.s- wszystkie telefony w NY mają żółte słuchawki?(oni chyba kochają ten kolor bo taxi też zdaje się jeloł:)
Niesamowite są żółte elementy pojawiające się to tu to tam, jakby podkreślone szarością zmokniętego miasta.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEwa, jesteś niemozliwa!:))))
OdpowiedzUsuńEwo, nie wiem jak Ty to robisz, zdjęcia są niesamowite, takiego oka pozazdrościć może nie jeden profesjonalny fotograf! Już nie mogę doczekać się relacji z Waszej wakacyjnej, a mojej ukochanej Toskanii, a to dopiero za kilka miesięcy;-). Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńAleż ja się cieszę, że znalazłam ten blog. Obserwuję Cię od dawna, jednak dopiero teraz postanowiłam sie ujawnić :)
OdpowiedzUsuńSiedzę, popijam kawę i odpływam - Twoje zdjęcia przenoszą mnie na dobrze mi znane ulice, oddają klimat, który tak dokładnie pamiętam i za którym zdarza mi się tęsknić. Ostatni raz byłam w Wielkim Mieście przed urodzeniem naszego Synka, zimą 2007 roku. Jednak najwyraźniej pamiętam pobyt, podczas huraganu Katrina. Ulice jak na Twoich fotografiach, wszędzie parasole, kałuże - a jednak przepełnione ludźmi ciekawymi miasta, chłonącymi jego czar i urok.
Dzięki za tę fotograficzną podróż :) Pozdrawiam serdecznie!
ależ liryczne te zdjęcia, kiedy na nie patrzę mam ochotę na gorącą herbatę, piękne i przekonywujące
OdpowiedzUsuńOdbicia w kałużach - cudowne!!! I ten pan w foliowym płaszczy, który wrogo patrzy się w obiektyw! Blondynka w kasku baaardzo amerykańska! :-)
OdpowiedzUsuńNY ma klimat o każdej porze roku i w każdych warunkach atmosferycznych. :-)
PARASOLKI Z NY! lubię oglądać Wasze zdjęcia dziewczyny... i nawet deszcz ma tu u Ciebie Ewo jakąś magię, nie to co wczoraj w stolicy za oknami
OdpowiedzUsuń:)
Labarnerie, dziękuję!
OdpowiedzUsuńSydney, kiedy to Miasto moknie, ma wyjątkowy urok. I klimat. Wart zapamiętania i zatrzymania go na zdjęciach.
Mimi, żółty i fiolet to bardzo zgrana para, ale ja też raczej ich nie łączę ;) Nie wszystkie słuchawki są żółte, ale chyba zdecydowana większość.
OXidea, to prawda, że szare tło Wielkiego Miasta doskonale podkreśla jedo żółte akcenty. I jest to bardzo fotogeniczne ;)
Nana, tak było naprawdę!!!
Majaizgraja, to prawdzowy komplement. Dziękuję! Też już czekam na Toskanię. Na słońce. Lato. Wakacje!!!
Mrówka, cieszę się, że się ujawniłaś ;) To właśnie podoba mi się w NYC - bez względu na pogodę i niepogodę to Miasto żyje. I zachwyca.
MaLa, polecam Masala Chai ;)Rozgrzewa i smakuje jak marzenie.
Dragonfly, pamiętam to spojrzenie ;)Blondynka w kasku to strefa Zero. I dźwig przeglądający się w szklanym biurowcu. A klimat NYC zawsze zaskakuje. I nigdy się nie nudzi.
Enchocolatte, deszczowe klimaty nawiązują również do aury za moim oknem. Choć dzisiaj trochę więcej słońca. I trochę mniej wiatru. Czekam na wiosnę!
Pozdrawiam!
Ewa
Sliczne fotografie, doskonale oddaja charakter NY, zreszta jak kazde ktore przedstawiasz:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdeczne i czekam na kolejne:))
PS. A tu dalej pada....
Parasolki...na , na ,na...:)
OdpowiedzUsuńjak też:
Liryka, liryka, tkliwa dynamika, angelologia i dal...
Pani z rozpuszczonymi włosami i w kasku - :)
Ewa, zdaje się, że jedyne kolorowe punkty NY to żółte światła i taksówki, oraz....parasole :-)
OdpowiedzUsuńExcellent shots!! Salut!!
OdpowiedzUsuńFrancesc,
Piekne te deszczowe zdjecia...! takie klimatyczne, mokre, sa bardzo takie wlasnie Twoje... M
OdpowiedzUsuńpo prostu piękne..:)
OdpowiedzUsuńA ja od razu rozpoznałam tę parę pod parasolem ;-)
OdpowiedzUsuńZdjęcia takie... deszczowe :-) I bardzo, bardzo nowojorskie!
Te z flagą - wow!
Mnie zachwycają te oto zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna ta deszczowa seria. A czarny charakter wygląda jakby zaraz miał za Tobą pobiec i wyrwać aparat :)
OdpowiedzUsuńw twoich zdjęciach to i armagedon czegokolwiek wyszedłby cudowny - deszcz w twoim wykonaniu to mistrzostwo podpisuję się pod wszystkimi ochami i echami wypisanymi przede mną cudnie !!!!
OdpowiedzUsuńa ny dalej zazdraszczam :)
Cudne zdjecia... Chyba polubiłam deszczowe dni :)
OdpowiedzUsuńKamanka, u nas wczoraj wyszło słońce ;) Przesyłam wirtualne promyki!
OdpowiedzUsuńEwelajna, panie w kaskach to u nas rzadkość. Tam niekoniecznie ;) Lubię ten obrazek.
Polala, tak właśnie zapamiętałam NYC.
FrancescPhoto, thank you!
Mamsan, moje? Dziękuję! Rozpoznawalność pewnego stylu na zdjęciach to jeden z najlepszych komplementów.
Dotblogg, tak właśnie było. Choć zimno!
Maggie, niestety większość zdjęć z NYC to portrety pleców ;) Lubię je jednak. Bardzo.
Lopoooo ;)))
Małgorzata, przez chwilę zastanawiałam się nawet, czy tego nie zrobi. Ale miałam niezłą obstawę :)
Mika-monika, gdyby jeszcze trochę cieplej było! Byłoby idealnie ;)
Ania vel Vespertine, na zdjęciach i ja je polubiłam.
Pozdrawiam!
Ewa