25 października 2011

Cytrynowy zapach wieczoru, czyli babeczki na dobranoc ;)

Kiedy Chłopiec z Tatą szaleje na basenie, Dziewczyny szaleją w kuchni.
Było zamówienie na muffiny, ale:
nie mam przepisu
nie mam miksera
nie mam owoców.
Czekolada w ciągu tygodnia nie wchodzi w grę ;)
A muffiny bez dodatków? Nie, to zdecydowanie nie to samo.
Miały być takie jak u Cioci Uli, czyli najlepsze.
Najlepsze, czyli z eko borówkami lub kawałkmi czekolady.
Ciociu Ulu, wysoko postawiłaś mi poprzeczkę!
Szukamy kompromisu i trafiamy na babeczki cytrynowe.
Prawie jak muffiny :)
Delikatne, puszyste, otulone lekko chrupiącą skórką.
Doskonałe na kolację, na śniadanie, na deser z dużą latte.
Zapach ciasta i olejku cytrynowego wypełnia cały dom
Najlepszy na dobranoc.
I na dzień dobry ;)

Zapraszam!



Babeczki cytrynowe (mini) - 34 sztuki :)

4 jaja
1 szklanka cukru
1 szklanka mąki
1/2 szklanki mąki ziemniaczanej
1 kostka margaryny
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 cukier waniliowy
3-5 kropli olejku cytrynowego
1/2 cytryny (sok z połowy cytryny)

Jaja ucieramy z cukrem i cukrem waniliowym.
W tym czasie rozpuszczamy i studzimy margarynę.
Do dokładnie utartych z cukrem jaj dodajemy kolejno mąkę i mąkę ziemniaczaną, proszek do pieczenia, olejek zapachowy, przestudzoną margarynę i sok z cytryny. Mieszamy wszystkie składniki i nakładamy do papierowych foremek tak, aby ciasto wypełniało połowę foremki.
Pieczemy ok 10-15 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni. Najlepiej na termoobiegu - wtedy babeczki szybciej i lepiej wyrastają ;)
A potem już tylko kawa lub herbata i chwila dla siebie.
Ma ktoś ochotę na jednego prawie muffinka?
Lekko cytrynowego, bardzo delikatnego, który pachnie jak marzenie?
Częstujcie się ;)
Smacznego!

Before...


...and...


...after ;)




Po wczorajszym wieczorze zostało tylko cytrynowe wspomnienie, zapach i kilkanaście turkusowych papierków.
Na dzisiaj mamy inne plany ;)
Równie pachnące.
Równie smaczne.
Bardzo jesienne.

Mamo, powąchaj, jak pięknie pachnie!
Nic nie czuję.
Powąchaj nosem!


Mamo, tutaj jest znak! To jest zabronięte!!!

Kilka dni temu. Rano. Żegnając Młodszą Siostrę w przedszkolu, usłyszałam:
Tak bardzo się o Ciebie martwię. Zawsze. Bo tak bardzo Cię kocham!

Udanego dnia!

22 komentarze:

  1. Ależ u Ciebie sympatyczne klimaty... i Dziecko , które się o Ciebie martwi...:)
    Pięknego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  2. hihi :))) no to teraz mam dylemat co upiec w pierwszej kolejności po przeprowadzce;)
    dobrego dnia!
    J

    OdpowiedzUsuń
  3. mikserem ucieramy i mieszamy? czy ręką? hmm...

    normalnie czuję tą cytrynę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ewelajno, takie dziecięce słowa, szalenie miłe ;)

    Agi, :)

    Dotblogg, kawa nie wyklucza herbaty!

    Magdaleno, można skorzystać z miksera ;) W mojej kuchni go niestety nie ma. Chyba rzeczywiście czas na listy do Świętego Mikołaja ;)

    Pozdrawiam!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  5. podeślę Ci przepis na muffiny bez miksera:)
    wystarczy zamieszać.

    OdpowiedzUsuń
  6. aż u siebie czuję ten babeczkowo-cytrynowy zapach :)a pożegnanie Młodszej Siostry to chyba jedne z piękniejszych słów jakie można usłyszeć od dziecka... pozdrawiam uśmiechając się do monitora :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Delie, wolałabym mikser :)

    Only Beautiful Things, nie jestem miłośnikiem babeczek, ale te są aprawdę doskonałe!

    Magdalena, daj znać, jak się udały!

    OdpowiedzUsuń
  8. Delie, wiesz, że mrużę oko pisząc o mikserze? Wiesz!

    OdpowiedzUsuń
  9. Małe słonka! :D
    Ale jak to czekolada w ciągu tygodnia nie wchodzi w rachubę?

    OdpowiedzUsuń
  10. teraz widzę, że się pomyliłam - chciałam napisać wystarczy wstrząsnąć a nie zamieszać;))))))
    hihi:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Aurora, mamy jeden dzień w tygodniu, kiedy jadamy słodycze. Słodką Sobotę ;) Dlatego w tygodniu czekolada nie wchodzi w grę ;)

    Delie, wstrząsające ciasto! Brzmi świetnie :) Czekam na przepis.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ewo, mufinów nigdy się nie miksuje, nawet mieszac trzeba bardzo delikatnie. Wtedy nie tylko pięknie wyrastają, ale i nie są takie kłapciate jak twoje. I ta margaryna, bleh...

    OdpowiedzUsuń
  13. Babeczki wyglądają tak słodko, że nawet wspomnienie smaku cytryny, mnie nie skwasiło.
    Czekam na kolejne kuchenne szaleństwo.

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimowy, poproszę o przepis na muffiny doskonałe ;) Na maśle, jak sądzę, bez miksera (wspaniale!) i nie takie kłapciate (!).

    Kama, dzisiaj miały być jabłka pieczone. W cynamonie. Chłopiec jednak wybłagał powtórkę z cytrynowych babeczek ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja bym wolała taka babeczkę jutro na dzień dobry.
    To byłby udany dzień!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Widzę, że także osłądzacie sobie jesienne popołudnia. U nas dziś były gofry z bitą śmietaną i rodzynkami. Rozumiem, że ciast nie traktujecie jako słodycze?

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak wspaniale usłyszeć takie słowa od dziecka. Zapach cytrynowego ciasta jest najcudowniejszy pod słońcem.

    OdpowiedzUsuń
  18. Polko, wysyłam wirtualną przesyłkę! Na dzień dobry ;)

    Mamis, ciasta traktujemy jako słodycze, ale ten tydzień stanowi wyjątek od reguły ;) Poza tym ciasto ciastu w swej słodkości nierówne ;)))

    Essi, takie słowa dodają skrzydeł.

    OdpowiedzUsuń
  19. Muffinki tylko bez miksera i to w 5 minut!

    OdpowiedzUsuń
  20. alez mi zapachniało, a do muffinów nie trzeba miksera. łyzka i miska wystarczą ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ;)