20 października 2011

Migawki z Gdańska. I słów kilka. Tytułem wstępu.

Po raz kolejny spoglądam na monitor z dłońmi zawieszonymi nad klawiaturą i... n.i.c. Brak pomysłu na początek, który niesie za sobą cały tekst i jest przecież najważniejszy. Kolejny łyk kawy, która zdążyła w czasie tego zawieszenia dłoni i myśli wystygnąć i kolejna próba. Czasami to pierwsze zdanie jest najtrudniejsze. Nie przychodzi, nie układa się, nie jest ani dobre, ani nawet złe. Nijakie, czyli najgorsze z możliwych. Znacie to uczucie?


Uświadamiam sobie, że w kwestii Blog Forum Gdańsk chyba wszystko zostało już powiedziane. A jednak dorzucę kilka słów od siebie. Subiektywnie i lekkostroniczo ;) Z punktu widzenia osoby, która przemierzyła całą Polskę, aby dotrzeć na miejsce i prowadzi typ bloga na wymarciu.

Podróż tam i z powrotem czyli PKP do spółki z polskimi drogami. Temat rzeka. Ocean słów, niekoniecznie cenzuralnych, których Wam jednak oszczędzę. Jechałam i wracałam dłużej niż gościłam w Gdańsku. W pociągu dostałam wprawdzie kubek gorącej herbaty, ale kiedy podłączyłam do prądu swojego laptopa, pan konduktor uprzejmie wyjaśnił, że być może już spaliłam zasilacz, więc lepiej wyjąć wtyczkę z gniazdka. Wie pani, w starych składach są takie wahania napięcia... Nie, nie wiem (!)

Mój Gdańsk to zaledwie garść wspomnień i obrazów. Mroźne poranki, słońce i krzyk mew nad moją głową. Stocznia po zachodzie słońca, kilka nocnych choć nie uśpionych uliczek. Za mało, ale wystarczająco, aby poczuć tamtejszy klimat i nabrać apetytu na więcej.

Sama się do siebie uśmiecham na myśl, że jednak zdecydowałam się zostawić Wszystkich i wszystko, wyjechać, skraść dwa dni dla siebie i tylko dla mnie. Niecodzienność ;) Wrażeń przywiozłam tak wiele, że nie sposób napisać o nich tu i teraz. Dzisiaj czas muszę dzielić, choć jak zawsze chciałabym go pomnożyć. Na skróty zatem, przez to, co najważniejsze. A najważniejsi byli ludzie. Ci, których spodziewałam się spotkać i Ci poznani zupełnie przypadkiem. Rozmowy, którym nie było końca i te, które kończyły się zbyt szybko. O blogach i nie tylko. Prawdziwy koktajl osobowości i poglądów. Było politycznie, technologicznie, kulinarnie, modowo, podróżniczo, fotograficznie, crafciarsko, obiektywnie, subiektywnie, z duszą, z jajami, z humorem i z dystansem. Doskonały miks tego, co można znaleźć we współczesnej blogosferze. Czyli wszystkiego ;)

Nie zdziwiło mnie, że wirtualne pamiętniki są niepopularne i właściwie na wymarciu. Dzień za dniem, podobne do siebie jak dwie krople wody, kilka zdjęć i dialogów, niedoskonała stylistyka i brak zacięcia marketingowego. Z przymrużeniem oka, oczywiście ;) Bo lubię swój codziennik i nie zamierzam z niego rezygnować. Choć mam też kilka innych pomysłów, które po forumowych rozmowach i panelowych dyskusjach nabrały bardziej realnego wymiaru. Kawa nie wyklucza herbaty, prawda ;)

Dzisiaj tylko kilka zdań. Tytułem wstępu.
Będzie więcej i ciekawiej :)
Obiecuję.

I kilka sobotnich zdjęć, które zrobiłam w drodze. Na fotograficzne spacery zabrakło czasu. Ale czy mogłam zrezygnować z przedpremierowego pokazu „Chodorkowskiego” w Stoczni Gdańskiej, dyskusji nad zupą rybną u Pani Tatiany i kontynuacji wieczoru integracyjnego w hotelowym lobby na rzecz nocnej wyprawy na starówkę? Mogłam ;) A jednak nie chciałam. I dzisiaj zdecydowałabym tak samo.

Fragment popołudniowej panoramy Gdańska z Góry Gradowej. Pierwszy dzień, pierwsze potkania i pierwsze wrażenia.

Na koniec długiego dnia długi hotelowy korytarz i zaledwie dwa zdjęcia popełnione na nocnym spacerze. Mało mi tych gdańskich obrazków, mało!


18 komentarzy:

  1. Ja też bardzo lubię Twój niekomercyjny codziennik. Za to blogi modowe, bez wyjątku, ogromnie mnie przygnębiają.
    Oczywiście, że uczucie męki pierwszego zdania nie jest mi obce :) Wyłączam wtedy komputer i sięgam po książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. źle mi z tym, że tam nie byłam. Gdyby nie ten cholerny kurs!
    Ja bym jechała autem (mogłabyś wtedy dojechać do mnie i pojechałybyśmy razem) :P
    ech ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak - "Kawa nie wyklucza herbaty" a po nocy zawsze przychodzi dzień. Będzie dobrze! Głowa do góry!

    OdpowiedzUsuń
  4. Byłam ciekawa co napiszesz.
    Te przypadkowe opinie, które wpadły mi w oko były skrajne, choć więcej na nie niż na tak.
    Fajnie, że mogłaś wyciągnąć z tego coś dla siebie i trzymam kciuki za Twoje projekty!
    A czytając początek pomyślałam o warsztatach literackich, o których mi opowiadałaś.
    Blog na wymarciu?;) - zważywszy na ilość czytelników Twojego bloga - to nie jest on gatunkiem zagrożonym;) Choć raczej nie można na nim "zarobić" - a pewnie to spece od blogów biorą pod uwagę w pierwszym rzędzie. Smutne, ale czysty marketing!:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Małgorzato, też stosuję patent z książką, ale ani wczoraj ani dzisiaj nie poskutkował.

    Magdaleno, do Ciebie też droga przez całą noc. Może w przyszłym roku się skusisz? Ciekawe doświadczenie.

    Coma, dziękuję ;)

    Delie, to tylko wstęp ;) Nie lubię przydługich postów. W moim wykonaniu wypadają tragicznie. Dlatego będzie częściej, o różnych stronach Forum, o ludziach, o miejscach, o rozmowach, przemyśleniach. Mam ich pełną głowę.
    Warsztaty literackie były genialną, szybką lekcją, z której zaskakująco wiele wyniosłam. Niemniej jednak zaważyły na tym, że ani dzisiaj ani wczoraj to pierwsze zdanie nie mogło wykluć się w mojej głowie. Wrrr.

    OdpowiedzUsuń
  6. To czekam na resztę:)
    Od długości ważniejsza jest myśl w środku. A trudno uciąć myśl na pół:-) No, w każdym razie ja nie potrafię - co widac ostatnio:) Ale zdecydowanie wolę krótkie wpisy. Zdecydowanie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Twoje posty jakoś nigdy nie wydawały mi się przydługie. Jeśli wiesz, co mam na myśli. Ważna jest spójność tego, o czym piszesz, a czasami trafiam na tasiemce poruszające milion wątków i najzwyczajniej w świecie się gubię. Tyle gładkich słów ;) MRUGAM!
    p.s. Ostatnio doszłam do wniosku, że mój blog jest zbyt układny, gładki i miły, a ta kombinacja wydaje się być paskudnie nudna. Dwa dni poza siecią z ludźmi z sieci i mętlik w głowie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ewo, gratuluję świetnego bloga, do którego prawie codziennie zaglądam i myślę, że takich ludzi jak ja jest bardzo dużo. Nie piszemy komentarzy ale jesteśmy i wszyscy chcemy wracać, bo jest ciekawie, interesująco i inspirująco. Nie jest to na pewno gatunek na wymarciu!
    Pozdrawiam (raczkująca w blogosferze).

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja bardzo lubie Twoj blog, zagladam prawie codziennie, poniewaz tu gdzie mieszkam przypomina mi dom- Polske i nigdy bym nie powiedziala ze jest to typ bloga na wymarciu. Ma niesamowity klimat, bez nachalnie wyskakujacych rekalm. Dziekuje ze piszesz, a mnie sprawia wiele przyjemnosci czytanie
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wczoraj wieczorem, wracając do domu, przystanęłam na chodniku i zaczęłam przyglądać się jego spękaniom i wodzie, która nimi płynęła. Od razu pojawiła sie myśl "ciekawe jak by to sfotografowała bagajaga?" Złapałam się na tym, że co raz częściej widzę "coś" i od razu myślę o Twoim blogu ;)Bardzo jestem ciekawa jak byś sfotografowała mój ukochany Wrocław-co ciekawego byś w nim odnalazła.
    Przed zaśnięciem lubię ogrzewać się Twoimi słowami i chłonąć niesamowicie klimatyczne widoki-to taka moja kołysanka.
    Pozdrawiam serdecznie.
    taka jedna ania

    OdpowiedzUsuń
  11. "zbyt układny, gładki i miły, a ta kombinacja wydaje się być paskudnie nudna"
    oj uwierz, że nie jest paskudnie nudna, wręcz przeciwnie, ma swój niepowtarzalny klimat...

    OdpowiedzUsuń
  12. Mnie tez się podoba Twój blog, zagladam do niego regularnie od momentu gdy na niego wpadłam. Nie tylko lubię Twoje zdjęcia- ujęcia ale także Twoje spojrzenie na dzieci.Jak spędzasz z nimi czas i jak o nich piszesz. Przyznam, że w tej kwestii jesteś moim ideałem lub jak teraz w modzie "moją ideałką". Rozwijaj się a nie wymieraj, naucz mnie więcej jak być mamą. Pozdrawiam z 3miasta.Asia

    OdpowiedzUsuń
  13. To zawieszenie nad klawiaturą dopada mnie zawsze wtedy, kiedy chcę napisać coś ważnego, do zapamiętania na zawsze. Niby wszystko jest ważne, do zapamiętania i na zawsze, ale jednak...
    A te mewy... teraz będą mi się kojarzyć z tamtym wieczorem i chmurami, które o dziwo nie zaczekały;)

    Dobrej nocy!

    OdpowiedzUsuń
  14. Gładkością słowa wszyscy jesteśmy jakoś zainfekowani, w mniejszym lub większym stopniu:)
    a co do PS to chyba faktycznie masz mętlik:))) spójrz na komentarze powyżej! nie jest nudno!!! piszesz o dzieciach, to jak może być?:)
    uściski!

    OdpowiedzUsuń
  15. pewnie jak mam zablokowany blog to mnie juz nikt nie zaprosi :(
    ale jeśli nie zapomnę to się zgłoszę sama :) (przypomnij mi o tym)

    OdpowiedzUsuń
  16. Z tym zaczeciem mam wielki problem i wiele razy wlasnie dlatego nic nie pisze ... :-) i zgadzam sie z tym, ze najtrudniej zaczac...! a zdjecia Gdanska bardzo lubie i to co piszesz tez... :-)

    Sciskam serdecznie. M

    OdpowiedzUsuń
  17. Czasami tak bywa , ze właściwe słowa nie przychodzą automatycznie do głowy, może to chwilowy brak natchnienia czyli Muzy!! Zdjęcia przepiękne, a Gdańsk uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja zaczynam nadrabiać zaległości w blogowaniu. Jestes jednym z pierwszych blogów, na który zaglądam! Strasznie fajnie Cie było poznać, teraz już inaczej bedzie mi się Ciebie czytało/oglądało, bardziej osobiście :)

    PS Cudowne cynamonowe jabłka!
    PS 2 A te połoniny we mgle... Jak ja Ci zazdroszczę...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ;)