Śniadania jadaliśmy w domu, wakacyjne i niespieszne. Obok zimnej kawy stawiałam talerz z pomidorami i listkami świeżej bazylii. Smak i zapach dojrzałego, soczystego lata. Polubiłam chorwacki kozi ser, dojrzały, twardy i ostry. Niezwykle wyraźny w smaku, delikatne pachnący. Tęskniłam za polskim ciemnym pieczywem.
W porze lunchu miałam większy apetyt na książkę niż na jakikolwiek posiłek :) Między jednym rozdziałem a następnym sięgałam po zimnego arbuza, nadzwyczaj słodkiego i soczystego.
Brakowało mi na wyspie tamtejszych owoców i warzyw, które z początkiem lipca dojrzewały dopiero w ogrodach. Prawie dojrzałe granaty, brzoskwinie, cytryny, figi i oliwki zieleniły się na drzewach i krzewach. Kupowaliśmy na targu słodkie figi, lekko twarde brzoskwinie, które dojrzewały w papierowej torbie i rozpływające się w ustach małe morele, ale nie było w nich nic z dobrodziejstwa chorwackiej natury. Myślę, że przybyliśmy dwa tygodnie za wcześnie :)
Najmilej wspominam nasze wieczorne biesiadowanie, połączone z długimi spacerami do miasteczka i jeszcze dłuższymi powrotami do domu. Zamawialiśmy schłodzone białe wino, grillowane kalmary, małże i ryby. Lignje na żaru absolutnie podbiły moje serce, podobnie jak serca Dzieci podbiła tamtejsza pizza Capriciosa ( po chorwacku miesana :). Na cienkim cieście, krucha i delikatna. Niemal tak dobra jak toskańska :)
Zdarzało się, że przed posiłkiem pojawiał się na stole koszyczek z ciepłym białym chlebem i pasta rybno-jajeczna, lekko pikantna, doskonale przyprawiona. Zdarzało się, że kelnerka była niezwykle uprzejma i uśmiechnięta, choć zazwyczaj brakowało mi południowej gościnności i serdeczności, do której przywykłam w czasie włoskich wakacji. Może wynikało to z tłumnie przybywających gości, dla których czasami zabrakło stolika, a może południowa mentalność wcale nie jest równa południowej mentalności?
Dzisiaj na śniadanie czarny chleb i gorąca latte. Pyszności ;)
Dzisiaj za moim oknem słońce (!), po raz pierwszy od wielu dni.
Dzisiaj na mojej liście nieskończona ilość rzeczy do zrobienia.
Lubię takie dni.
Udanego poniedziałku Wam życzę!
uwielbiam do Ciebie zagladac :)
OdpowiedzUsuńprzez chwile znów byłam na wakacjach w Chorwacji w fajnym towarzystwie :)
:)
Usuńnajważniejsze, żeby dobrze zacząć tydzień ... :)
OdpowiedzUsuńO tak! Ze słońcem w tle :)
Usuńwszystko pysznie ale ja cos do tych owocow morza sie przekonac nie moge:)
OdpowiedzUsuńudanego tygodnia Ewo
zapraszam czasem do mnie http://lookobjectively.blogspot.de/
Owoce morza uwielbiam i bardzo mi ich w PL brakuje. Chwytam każdą okazję, aby ich spróbować, jeśli tylko bywam na południu ;)
UsuńUdanego!
mmm pychotka:))) ale mi smaczka z rana narobiłaś:) jaki piękny koszyk na pieczywo!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCudnie brzmią te wszystkie opisy Waszych wakacji. No i zdjęcia, zdjęcia jak zwykle przepiękne :)
OdpowiedzUsuńKozi ser i pomidor, uwielbiam! I ciemny chleb też :)
Dobrego dnia.
Brakowało mi kompozycji: kozi ser i ciemny chleb. Nadrobiłam w domu :)
UsuńEwo,
OdpowiedzUsuńgdybym przygotowywała folder promujący region ;)
nawet w najdalszym zakątku świata. Poprosiłabym o to Ciebie :).
Cudownie się czyta Twoje wspomnienia z Wakacji (świadomie pisane przez duże W).
:D
Dziękuję! Mam nadzieję za jakiś czas wybrać się na rok do najdalszych zakątków świata ;)
UsuńPysznie się zrobiło... Dawno temu pojechałam do Włoch z przeświadczeniem, że najem się pysznych, tanich owoców a okazało się, że ich ceny były bardzo wygórowane. Czy teraz wciąż tak jest?
OdpowiedzUsuńWe Włoszech ceny były umiarkowane, w Chorwacji wyższe, ale myślę, że kiedy owoce na drzewach dojrzeją, ich ceny spadną ;)
UsuńA lody próbowałas?Dla mnie najlepsze ever :) i młode wino ;) A za 2 tygodnie byłoby tam paskudnie gorąco
OdpowiedzUsuńJoanno, szukałam tych wspaniałych chorwackich lodów, o których tyle dobrego słyszałam i czytałam. Nie znalazłam :( Najlepsze, jakie jadłam - Carte d'Or - mogę kupić w pierwszym lepszym polskim sklepie. Do nadrobienia zatem ;)
Usuńpięknie opowiadasz :) i te zdjęcia, wakacyjny klimat gwarantowany!!
OdpowiedzUsuńTak było :)
Usuń:) nigdy nie jadłam do kawy chleba... ciekawe...
OdpowiedzUsuńJeśli nie owsianka lub pomidor z mozarellą, to obowiązkowo ciemny chleb. Z chrupiącą skórką!
UsuńJestem na diecie. Nie mogę na to patrzeć!
OdpowiedzUsuńAle to prawie same nietuczące potrawy ;)
UsuńUwielbiałam ten ser, podczas moich chorwackich wakacji... dziękuję za twoje relacje, bo to mi przypomina wiele chwil i miejsc:) Byliśmy wtedy na wyspie Krk. Ja w ogóle uwielbiam wyspy. Każda wyspa ma swoją magię:) W dzieciństwie fascynowało mnie to, że takie wyspy nie tonę;)
OdpowiedzUsuńOstatnie zdanie ;)
UsuńUściski!
Smaki lata! ;-)
OdpowiedzUsuńWszystko takie piękne, że aż chciałoby się tam znaleźć! W tym momencie!