2 sierpnia 2013

Żaglówka

Podążając za marzeniami trafiamy do małego sklepiku, w którym Chłopiec wybiera drewnianą żaglówkę. O takiej właśnie marzyłem! Wracamy zmęczeni, ale szczęśliwi, bo wbrew wszelkim naszym wyobrażeniom o bogactwie pamiątek w nadmorskich włoskich miasteczkach, zdobycie żaglówki graniczy z cudem.

Dzisiaj znajduję ją na brzegu wanny i wracają wspomnienia tamtego gorącego, wakacyjnego dnia. Zdążyła już pływać w basenie i w zimnej górskiej rzece, brała udział w bitwach z okrętami pirackimi i polowaniach na rekiny. Mała dzielna żaglówka. Nie zabawka, jak zapewniał nas sprzedawca. A jakże, myślę sobie, to przecież łódka do zadań specjalnych :)

























Pewnego dnia Chłopiec, rozgrywając kolejną piracką bitwę, rozlewa wodę z wanny na pół łazienki. Na mój widok stara się oswoić fale i woła do figurek na okręcie:
- Jezus piracki ucisza burzę!
Że niby to cale zamieszanie to nie Jego sprawa :)

Dobranoc.
I weekendu dobrego!

13 komentarzy:

  1. Fajnie spełnić takie dziecięce marzenie :)
    Dobrej nocy,
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  2. pomysłowość dzieci nie zna granic :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezus piracki :-))) ale się uśmiałam. To smutne z jakim trudem trzeba zdobywać urocze małe "cosie" - pamiątki... ale jaka radość jeśli się uda! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. mała żaglówka, a jak cieszy! :)
    dziecięca wyobraźnia jest nieograniczona :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Idealnie! Niedługo jadę na żagle ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tu zostaję! Spacerowałam po blogosferze i zabłądziłam w małą uliczkę.
    Tak.
    Twój blog jest jak mała francuska uliczka.
    Pięknie tu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaka urocza ta żaglówka :-)
    Piracki Jezus - padam na twarz :)))))))

    OdpowiedzUsuń
  8. Mój mąż żeglarz. W łóżeczku karuzela z żaglówkami i w wannie do zabawy. Namiastka naszej wolności. Jeśli pozwolisz, rozgoszczę się tutaj.

    OdpowiedzUsuń
  9. I do tego wszystkiego świetny kadr :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ;)